ďťż
Pranie dywanĂłw, czyszczenie wykĹadzin, mycie okien, sprzÄ
tanie
mam oczy zmęczone od patrzenia na świat okryty ciemnością
tylko nad nimi uciążliwa noc się rozpostarła, obraz mroków, które miały ich ogarnąć. A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność (Księga mądrości, 17,20) Każdym papierosem zabija się bezradność. Liczenie nie pomaga. Wstaje się, zaciąga obojętnym światem, który drzemie za oknem, za parawanem betonowych gmachów. Umysł, jak płochliwa jaszczurka kryjąca się pod kamieniem, sięga coraz głębiej, aż do ziemi pachnącej ciepłem tych, którzy odeszli. Jest noc i mrok razi w oczy. Przepychanka ciszy i strumieni bębniących w szyby z czułą zajadłością. Czarne koty przechodzą przez uchylone powieki, wyjmują z głowy sny, zmieniają spokój w wyczekiwanie. Być może. Leżysz w płytkim zagłębieniu łóżka, ramiona rozrzucone w nieładzie po zapętlonych frazach myśli. Wpatrujesz się w to, co nie wystarcza. Miksujesz pragnienia i nadzieję z wykruszonym tytoniem z połamanych niedopałków. Mieszkam nieopodal dworca, skąd mogłabym wyrwać się do ciebie, uratować, ale w deszczowe noce, kiedy ciemna przestrzeń pożera ściany, krępuje mnie splątana gęstwina czerni, jedna i ta sama misterna siatka odgradzająca wszystkich, którzy nie zamykają bezsennych oczu, którzy nie widzą, że jesteś i czy daleko, którzy w świetle żarzącego się papierosa słuchają nocą jak deszcz uderza w pustynię asfaltu. . |